Tytuł:
The Final Night
Rok Wydania:
1996
Zawiera:
The Final Night #1-#4 1996
Główne postacie i organizacje:
Justice League of America
Co myślicie jeśli słyszycie hasło komiks o superbohaterach? Wielka sieczka gdzie będą się tłuc z "tym złym" do upadłego aż na chwalebnym polu bitwy pozostanie jeden ten sprawiedliwy i jego peleryna powiewać będzie na wietrze ukazując wręcz tytaniczny wysiłek "tego dobrego". Albo jeszcze lepiej niech masa dobrych bije "wszechpotężnego". W każdym razie niech się biją, byle dobrze i długo i możliwie najbardziej epicko. I niech to będzie oblane fabułą która wszystko ładnie zlepi i będzie zajebiaszcza.
Taki utarty schemat i w sumie całkiem fajny, nikt nie narzeka. No to ten crossover odwraca całe to do góry nogami. I tak oto mam komiks z zawracającą głowę fabuła i praktycznie żadnych walk. Ale to może najpierw wprowadzę:
Na ziemie przybywa statek kosmiczny z kosmitką Dusk w środku. Jak się okazuje przybysz ma złe wiadomości - w stronę Ziemi zmierza Sun-Eater z zamiarem zjedzenia słońca. Co więcej nikt nigdy wcześniej go nie pokonał. Owy byt między galaktyczny ma wygląd czarnej dziury i pomimo prób superbohaterów dopada nasze słońce. Ziemie czeka zaćmienie i zimno które powoduje zamarzanie oceanów. Ziemia umiera i niema nic co mogło by ją powstrzymać. Ludzie powoli czekają na śmierć. Superman bez słońca jest bez użyteczny. Co ciekawe nawet najwięksi wrogowie jednoczą siły z bohaterami by pokonać przybysza.
No to macie fabułę. Ciekawa nieprawdaż? Co prawda może się wydawać że bez przeciwnika fizycznego(jak się ukazuje nie jest tak całkowicie materialny), jakoś niemożna dać sobie rade z przeciwnikiem ale no kim byłaby Liga Sprawiedliwych jeśli by nie spróbowała wszystkiego? No i tak próba za próbą okazuje się przeciwnik jest naprawdę nie do pokonania a sprawy robią się coraz gorsze. Bardzo ciekawym pomysłem jest przyłączenie się Lexa Luthora do drużyny superbohaterów w myśl zasady "tylko ja mogę zniszczyć ziemię" - oklepane ale zawsze fajnie popatrzeć na współprace. Superman udowadnia czym jest bycie prawdziwym superbohaterem. I to naprawdę nie jest kwestia peleryny czy znaku na klacie. Ale to też przekonacie się sami. Musze stwierdzić że brak Final Bossa nie przeszkadza - fabuła jest tak soczysta że aż spływa z kart komiksu (w przypadku .pdf - monitora). Kreska bardzo się poprawiła. Mamy już to co widzimy w dzisiejszych komiksach choć nadal trudno jest wyrwać się z tradycyjnych ram komiksowych.
Crossover bardzo mi się podobał temu w sumie nie będę miał kłopotów z wystawieniem oceny końcowej.
Ocena:
9-/10
Jmaczek
Comic Watchtower